Niektórzy szefowie firm mają zaskakujące pomysły, jeśli chodzi o miejsca rozmów kwalifikacyjnych. Zamiast przyjmować potencjalnych pracowników w zaciszu swoich gabinetów, spotykają się z nimi w restauracjach, holach hotelowych czy na basenach.
Często rozmowy kwalifikacyjne w nietypowych miejscach odbywają się z przyczyn logistycznych. Prowadzący rozmowę są osobami bardzo zajętymi i bywa, że z trudem wciskają nas do swojego codziennego planu zajęć. W takiej sytuacji trudno zachować spokój i trzymać swoje nerwy na wodzy.
Takie nietypowe sytuacje mogą nas spotkać na każdym etapie starań o pracę i w każdym miejscu publicznym. Jeśli zostaniemy w takie miejsce zaproszeni, miejmy się na baczności. Pracodawca będzie bowiem oceniał nie tylko nasze kompetencje i umiejętności zawodowe, ale też maniery przy stole, umiejętność słuchania czy ogólną ogładę towarzyską. Dzięki temu uzyska odpowiedź na pytanie, czy jesteśmy w stanie godnie i z klasa reprezentować jego firmę. Na wielu stanowiskach nie wystarczy przecież wiedza i doświadczenie, ważna jest też umiejętność zachowywania się wśród ludzi: klientów, kontrahentów czy petentów. Takiej wiedzy o kandydacie pracodawca nie uzyska, rozmawiając z nim w firmowym gabinecie.
Jeśli pracodawca zaprasza nas na rozmowę kwalifikacyjną do restauracji czy knajpki, możemy mieć pewność, że zjemy wspólne śniadanie, lunch czy kolację. Takie sytuacje są doskonałą okazją, by wyłapać błędy w naszym zachowaniu czy wykryć nieobycie towarzyskie. Tematy do rozmów przy jedzeni, które w warunkach biurowych byłyby nie do przyjęcia, pojawią się naturalnie, często nawet bez większego wysiłku ze strony pracodawcy. Posiłek stwarza najtrudniejsze okoliczności do rozmowy kwalifikacyjnej, stawiając nas w osłabionej pozycji. Trzeba się pilnować, by mówić tylko tyle, ile to konieczne i by nie próbować za bardzo spoufalić się z potencjalnym pracodawcą. On chce tylko sprawdzić, czy potrafimy zachować dystans i profesjonalizm w każdych warunkach.
Pamiętajmy, że zaproszenie na wspólny obiad z rekrutującym pracodawcą to dobry znak. Zwykle zapraszane są tylko te osoby, które spełniają wszelkie wymagania formalne, a ich kandydatura jest poważnie brana pod uwagę. Podczas takiej rozmowy pracodawca nie sprawdza, czy masz wiedzę i doświadczenie – to już wyczytał z dokumentów aplikacyjnych. On chce wiedzieć, czy kandydat ma potencjał do rozwoju i odnajdzie się w firmowej rzeczywistości.
Podczas posiłku w restauracji naturalną rzeczą będzie, że pracodawca czy kelner zaproponują coś do picia. Można wybierać do woli, byle bez procentów. Napoje wyskokowe na rozmowie o pracę, nawet tej nietypowej, nie są najlepszym pomysłem. Alkohol nasila działanie stresu, osłabia zdolność koncentracji i logicznego myślenia. Już kieliszek czy dwa mogą spowodować, że powiemy więcej niż byśmy chcieli. Takie rozwiązanie języka na rozmowie, dotyczącej naszej przyszłości zawodowej, będzie strzałem do własnej bramki. BA
Komentarze (0)
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez