Co roku wielu młodych ludzi stara się dostać na praktyki do prestiżowych i znanych firm. Wierzą, że dzięki temu uda się im otrzymać atrakcyjną ofertę zatrudniania, uzyskać w przyszłości lepsze dochody i zrobić błyskotliwą karierę. Co jednak dla pracodawcy oznacza przyjęcie praktykanta i dlaczego mało firm się na to decyduje?
— W firmach skupionych na działalności operacyjnej, w której wszyscy pracują pod presją czasu, trudno jest przyjąć praktykanta — mówi Justyna Kostrzewska z serwisu internetowego zajmującego się rekrutacją. — Zapoznanie kogoś nowego z obowiązkami jest dużą inwestycją czasu i wysiłku. Najczęściej trzeba wiele tłumaczyć, uczyć, a czasem naprawiać błędy niedoświadczonego kolegi. Jeśli z góry wiadomo, że osoba uczestnicząca w praktykach zniknie za chwilę, nie bardzo jest jak przekonać współpracowników, aby zechcieli wykorzystać oferowany potencjał — dodaje.
Można jednak znaleźć rozwiązanie również dla takich sytuacji. W tego rodzaju firmie można powierzyć osobom zainteresowanym pracę na zastępstwa podczas pobytu stałych pracowników na urlopach. Ale trzeba ją pogodzić z godziwym wynagrodzeniem. Na takie właśnie praktyki trafiła Anna Mikołajczyk, która próbowała swoich sił w branży deweloperskiej. — Przez dwa miesiące zastępowałam pracowników marketingu i PR, co pozwoliło mi na poznanie specyfiki pracy w tym dziale — mówi pani Anna.
Sytuacja jest podobna, gdy ktoś chce odbyć praktyki w mediach. — Zostałem od razu rzucony na głęboką wodę i dzięki temu dużo się nauczyłem — tłumaczy Maciej Wachulski, który odbywał letni staż w radiu.
Firmy, które biorą udział w konkursach takich jak np. „Grasz o staż”, przygotowują odpowiedni proces rekrutacji i inwestują w szkolenia, są przygotowane na przyjęcie młodego praktykanta. Firma taka stawia na ludzi ambitnych, wykształconych, otwartych na nowe wyzwania. W tym przypadku rolą działu HR staje się pozyskiwanie najlepszych kandydatów i pracowanie nad tym, w jaki sposób można ich zatrzymać w firmie.
Długotrwały proces rekrutacji przeszedł Paweł Kowalski, który aplikował na praktyki w dziale sprzedaży. — Dostałem się do ostatniego etapu, odbyłem trzy rozmowy kwalifikacyjne, musiałem przygotować prezentację i zaproponować rozwiązanie problemu — opowiada.
Nietrudno poznać firmę, która perspektywicznie myśli o swoich pracownikach. — Dba wtedy o wizerunek w sieci, bierze udział w targach praktyk, organizuje spotkania na uniwersytetach — mówi Justyna Kostrzewska.
Jednak na taki luksus nie mogą pozwolić sobie najczęściej korporacje i duże firmy. Większość pracodawców w Polsce to mali i średni przedsiębiorcy, którzy nie mają potrzeby zatrudniania praktykantów. — Stąd bierze się mały odsetek pracodawców proponujących staże — podsumowuje Kostrzewska. kr
Komentarze (2)
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
wykluczona ze społeczeństwa #64600 | 78.88.*.* 29 wrz 2010 11:07
Skończyłam studia po 40 roku życia. Poszłam na staż do urzędu. Klientom byłam przedstawiana jako dziewczyna do pomocy. Jeden klient przyszedł po raz kolejny do urzędu. Zwrócił się do mnie słowami
! odpowiedz na ten komentarz
z #55249 | 91.94.*.* 16 wrz 2010 15:33
waw
! odpowiedz na ten komentarz