Kobieta kierowca, policjantka, motornicza tramwaju, traktorzystka, budowlaniec, żołnierz... Dzisiejsze kobiety nie boją się wykonywać męskiej pracy, zatem i podział na męskie i kobiece zawody przestaje mieć rację bytu.
Typowo męskie branże feminizują się coraz bardziej — kobiety pracują w budownictwie, transporcie i gospodarce magazynowej. Realizują się jako policjantki, strażaczki czy żołnierki. Obalają również stereotyp kobiety jako kiepskiego kierowcy — za kierownicą miejskich autobusów, wielkich tirów czy jako instruktorki jazdy radzą sobie świetnie, zawstydzając niejednego mężczyznę. Choć dysproporcje w zatrudnieniu mężczyzn i kobiet w męskich zawodach są nadal zauważalne, od kilku lat sytuacja stopniowo ulega zmianie. Dla pracodawców ważne są kompetencje pracowników, a nie ich płeć.
Przyczyn tego typu zmian można szukać w fali emigracji sprzed kilku lat, gdy do Wielkiej Brytanii wyjechało około półtora miliona Polaków. Rodzime firmy straciły w ten sposób sporą część swoich pracowników. Aby załatać luki kadrowe, zaczęto zatrudniać kobiety. Jak się później okazało, pomysł był strzałem w dziesiątkę. Kobiety nabrały odwagi i zaczęły otwierać też własne działalności w męskich branżach. Nikogo już nie dziwią firmy budowlane, transportowe czy remontowe prowadzone przez panie. Na rynku pojawiły się kursy i szkolenia, które uczą płeć piękną, jak się kładzie płyty gipsowe.
Kobiety szukają pracy w męskich zawodach nie dlatego, by udowadniać swoją siłę czy możliwości. Powody są czysto ekonomiczne — w przemyśle ciężkim, transporcie czy budownictwie różnice między zarobkami kobiet i mężczyzn są dużo mniejsze niż przeciętna różnica wynagrodzeń. Niestety, na razie nie ma widoków na to, by o pensji decydowało stanowisko, a nie płeć. Jeśli chodzi o zarobki, mężczyźni we wszystkich branżach zarabiają więcej niż kobiety na tych samych stanowiskach.
Anna Banaszkiewicz
Komentarze (0)
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez